W czerwcu, podczas spotkania ASBiRO, kilku wykładowców polecało jedną i tę samą książkę „Mit przedsiębiorczości”, której autorem jest Michael E. Gerber. Zaskoczyła mnie taka zgodność i uznałem, że może rzeczywiście jest w niej coś na tyle wartościowego, że powinienem po nią sięgnąć.
Historia mojej firmy
Słuchając tej książki (poza wersją drukowaną, kupiłem „Mit przedsiębiorczości” audiobook), byłem w szoku. Skąd jej autor wiedział, jak wyglądały początki mojej firmy?
Jak to mojej? No właśnie, okazuje się, że zdecydowana większość przedsiębiorców popełnia dokładnie te same błędy i myśli o własnych firmach w ten sam sposób.
Ja przede wszystkim myślałem o wolności, spokoju, o tym, że wreszcie sam sobie będę szefem, nikt mi nie będzie rozkazywał i będę robił to, co chcę robić. Jak to się skończyło? Nie miałem zleceń, od żony pożyczałem pieniądze na opłacenie ZUS. Trochę zajęło mi doprowadzenie do porządku swojej psychiki oraz pogodzenie się z tym, że się nie udało i musiałem trzeba wracać do pracy na etacie.
To nie była wolność, o której marzyłem, a użeranie się z upierdliwymi klientami, ciągłe nerwy, a do tego nielimitowany czas pracy, gdy już pojawiły się zlecenia.
Myślę, że moja sytuacja wyglądałaby zupełnie inaczej, gdybym przeczytał w tamtym czasie książkę „Mit przedsiębiorczości” Michaela Gerbera.
Podstawowy błąd początkującego przedsiębiorcy
Jeden z podstawowych błędów, który sobie przypominam, i o którym mówi także autor książki, to chęć robienia wszystkiego samodzielnie, bo przecież kto to zrobi lepiej w Twojej firmie, niż Ty sam.
Znasz to skądś?
W ten sposób nigdy nie uwolnisz się od swojej firmy. Będziesz jej niewolnikiem na zawsze. Tak się stało w moim przypadku. Stworzyłem sobie stanowisko pracy, a nie firmę. Zabrakło mi myślenia na większą skalę.
Moi rodzice prowadzili firmę przez wiele lat i ja zapragnąłem tego samego. Mam wrażenie, że popełniliśmy identyczny błąd. Byliśmy specjalistami w danej dziedzinie, ale nie mieliśmy kwalifikacji do kompleksowego prowadzenia firmy.
Michael Gerber bardzo dużo mówi o tym, że jeśli chcemy prowadzić biznes, powinniśmy wyjść z roli specjalisty, przestać pracować w firmie, a zacząć pracować nad nią, nad zatrudnianiem pracowników, procesami, procedurami… usprawnianiem i automatyzowaniem czego się da.
Na moje szczęście, sam do tego doszedłem i od jakiegoś czasu, jestem już na etapie usprawniania, automatyzowania mojej firmy w elementach, w których jest to możliwe.
Inspirująca historia z książki „Mit przedsiębiorczości”
W książce „Mit przedsiębiorczości” autor przedstawia długą rozmowę z dziewczyną, przejmującą biznes swojej cioci, która prowadziła cukiernię z własnoręcznymi wyrobami. Podczas konwersacji próbuje ją nauczyć, co zrobić z tym biznesem, aby nie musiała pracować jak jej ciocia, od 5 rano do 21, co często zdarza się wielu przedsiębiorcom.
Do tego mówi o nastawieniu się na takie zbudowanie biznesu, aby móc udzielać franczyzy. To wymusi na Tobie zatrudnianie ludzi, tworzenie procesów, procedur…
Ja już teraz wiem, że gdybym nie delegował zadań, moja firma nie mogłaby się rozwijać, stałaby dalej w miejscu, a ja skrajnie znerwicowany, harowałbym od rana do nocy, a i tak nie mógłbym obsługiwać tylu klientów, ilu bym chciał.
Początki w firmach są cholernie trudne, ale myślę, że większość osób musi przejść przez ten etap, ciężkiej, samodzielnej harówki, aby z czasem zrozumieć, że na dłuższą metę tak nie można.
Podsumowując, książka „Mit przedsiębiorczości” to naprawdę świetna pozycja, którą śmiało mogę polecić każdemu przedsiębiorcy – inspirująca do działania, nie dająca jednak gotowych rozwiązań na tacy.