Sądzę, że wiele osób szczególnie prowadzących własne firmy, zastanawia się, jak działać, aby robić więcej, pracować mniej i zapanować nad chaosem mnóstwa krążących zadań.
Lata temu szukałem rozwiązania tego zagadnienia i zacząłem robić na każdy dzień listy zadań do realizacji. W zależności od koloru zadania miało ono wyższy lub niższy priorytet. To rozwiązanie pozwoliło mi pamiętać o wszystkim do zrealizowania, a do tego odhaczałem kolejne, zrobione zadania, co mnie motywowało, bo na bieżąco widziałem co już zrobiłem.
Po jakimś czasie zorientowałem się, że codziennie zostają mi niezrealizowane zadania, a to niestety zaczęło mnie demotywować. Dopiero po jakimś czasie zrozumiałem, że po prostu wyznaczałem sobie zbyt wiele zadań na każdy dzień. Sama lista nie była wystarczająca, bo zadania nie były osadzone w czasie i nie wiedziałem ile mi zajmą.
To były moje pierwsze nieudolne próby organizacji czasu, ale po latach doszedłem do modelu, który świetnie się u mnie sprawdza i teraz Ci o nim opowiem. Aha, z pewnością jeszcze nie jest to idealne rozwiązanie 🙂
Plany roczne, miesięczne, tygodniowe, dzienne
Plany roczne
Na początku każdego roku zasiadam z otwartym dokumentem google i planuję, co zamierzam zrealizować w tym roku w firmie oraz życiu prywatnym. Są to plany ogólne, bez szczegółów.
Jeśli nie wiesz jak przygotować plan roczny, to polecam Ci genialny artykuł/podcast Michała Szafrańskiego
Plany miesięczne
Pod koniec każdego miesiąca lub na początku kolejnego sprawdzam moją listę celów rocznych i wpisuję do Google Docs, co muszę zrobić w tym miesiącu. Następnie te zadania wpisuję w kalendarzu Google, mniej więcej, w którym tygodniu, czym będę się zajmował.
Ważne, że jeśli dany cel jest rozbity na kilka miesięcy, to muszę zastanowić się, co konkretnie w jego ramach mam do zrealizowania w tym miesiącu.
Plany tygodniowe
W piątki planuję prace na cały przyszły tydzień, rozkładając w kalendarzu Google dokładnie każde zadanie w odpowiednich godzinach. Pomiędzy zadaniami nie zostawiam wolnego czasu, bo to motywuje mnie do tego, aby spieszyć się z ich realizacją, bo zawsze czekają na mnie kolejne 🙂
W kalendarzu wpisuję też przerwy na posiłki, aby móc je zjeść w spokoju i nigdy o nich nie zapominać.
Dodatkowo w Google Keep (aplikacja do robienia notatek i list) robię sobie listę zadań do zrealizowania na dany tydzień, drukuję ją i wieszam w okolicach monitora. Listę mam też w apce na telefonie. Dzięki temu mogę na bieżąco odhaczać zrealizowane już zadania – to chyba nawyk z moich pierwszych prób zapanowania nad zadaniami 🙂
Rachunek sumienia przedsiębiorcy
W piątki robię krótki rachunek sumienia. Spotkanie i rozliczenie samego siebie. Podczas tego zadania:
- Sprawdzam co udało się zrealizować z zadań zaplanowanych na dany tydzień,
- Zapisuję swoje drobne sukcesy z danego tygodnia w domu i pracy,
- Zapisuję na kolejny tydzień to czego z jakiś powodów jednak nie udało mi się zrealizować,
- Czasami zastanawiam się, czy było coś, co mnie wyjątkowo zmotywowało do działania,
- Zapisuję nauki/wnioski, jeśli takowe się pojawiają o których warto, żebym pamiętał,
- Odhaczam zrealizowane zadania w Google Docs i Google Keep,
- Rozpisuję zadania na przyszły tydzień,
- Sprawdzam czy to, co robiłem nie odbiegało od moich celów miesięcznych i rocznych.
Powyższy sposób planowania sprawdza się u mnie znakomicie. O niczym nie zapominam, większość założonych zadań realizuję, a to poprawia moją samoocenę i daje motywację do działania.
Muszę przyznać, że pewnie przydałby się przegląd celów rocznych raz na 3 miesiące, bo niektóre okazują się zbędne, inne realizują się „same” 🙂
„Ale Ty zdrowy jesteś?”
Znajomi, którzy o tym wiedzą, mówią, że jestem zboczony na punkcie organizacji czasu i nie mogliby tak działać. Inni tego jeszcze nie mówią, bo się z nimi tym nie podzieliłem 🙂
Ja jednak po latach wiem, że dobra organizacja daje mi poczucie kontroli, spokoju i jest dla mnie wręcz niezbędna.
A Ty robisz plany roczne, miesięczne? Trzymasz się codziennego harmonogramu, czy nic nie planujesz i żyjesz dniem dzisiejszym? Napisz o tym w komentarzu.
Mój sposób na realizację celów, organizację,
Ile procent (statystycznie) zadań dzięki takiemu podejściu udaje się zrealizować i o ile jest to więcej w porównaniu z nieplanowaniem?
PS. Ile czasu poświęcasz na tworzenie planów w Google Docs i i późniejszą analizę? Zeby nie okazało się, że samo planowanie, notatki i analizy zajmuje tak dużo czasu, że brak czasu na realizację zadań 🙂
Pomysł bądź co bądź wydaje się sensowny.
Jakieś 90% zadań udaje się realizować. Te 10% często nie udaje się, ze względu na zewnętrzne warunki (np. dostawcy).
Nieplanowanie to już historia kilka dobrych lat temu więc nie pamiętam, ale myślę, że realizacja była na poziomie 50% i dużo mniej było planowanie.
Poświęcam 30 minut tygodniowo do godziny na podsumowanie i plan kolejnego tygodnia.
Jeszcze mam problem z planowaniem zbyt małej ilości rzeczy na cały rok, ale o tym jeszcze kiedyś napiszę.
Blog (RSS) trafił do mojego Feedly 🙂 Trzymaj formę dalej!
Dzięki Adam 🙂
Super wpis, bardzo przydatny zwłaszcza w tym okresie kiedy tworzymy sobie zarys tego co chcemy osiągnąć w nowym roku 🙂
Zamiast Google Keet (2x) miałeś chyba na myśli Google Keep 🙂
Tak dzięki Kris.