Jakiś czas temu na Facebooku ktoś ze znajomych zarekomendował książkę „Fenomen poranka” której autorem jest Hal Elrod. Jako że miałem już swój własny poranny rytuał i wstawałem dość wcześnie, to podchodziłem do tematu na luzie. Byłem jednak ciekaw, czy mógłbym jakoś udoskonalić mój poranek.
Początkowo książka wydała mi się dość nietypowa – mało poradnikowa, bardziej jak dramatyczna biografia, pełna zwrotów akcji. Opowiadała o zawrotnej karierze zawodowej 20-letniego chłopaka, który, uległ strasznemu wypadkowi samochodowemu, był w śpiączce, po przebudzeniu dowiedział się, że nie będzie chodził, zostawiła go kobieta i miał problemy z pamięcią…
Myślę, że takie sytuacje dają wiele do myślenia, przewartościowują nasze życie, a tym, którzy się podniosą po tego typu doświadczeniach, cholernie dużo siły do brania z życia pełnymi garściami.
Z dnia na dzień, jego życie odwróciło się do góry nogami i teoretycznie straciło sens, ale to właśnie wtedy autor książki odkrył jego prawdziwe znaczenie.
Dość szybko przeszedł do opowiadania o tym, w jaki sposób wdrożył fenomen poranka i jak zbawienny wpływ miało to na jego dalsze życie.
Nie będę w szczegółach tego opowiadał, bo chcę Cię zachęcić do przeczytania książki, ale wiedz, że człowiek, który do końca życia miał być sparaliżowany, dzisiaj żyje, pisze książki i motywuje setki tysięcy osób.
Autor książki „Fenomen poranka” ma swój FanPage The Miracle Morning Community, polubiony przez ponad 87 tys osób. Jest też kilka innych FanPage w tej tematyce. Polska nieoficjalna strona Miracle Morning Polska jest jeszcze dość nie wielka, ale z pewnością znajdziesz tam dla siebie dawkę motywacji do porannej pobudki 🙂
Czym jest „Fenomen poranka”?
Fenomen poranka to zestaw 6 codziennych nawyków, które powinieneś wdrożyć w swoim życiu, jeśli chcesz poprawić samopoczucie każdego dnia, mieć więcej energii do działania, motywację… lub po prostu chciałbyś wcześniej wstawać z uśmiechem na ustach, a masz z tym problem.
Nawyki te pozwalają przezwyciężyć poranną niemoc ściągnięcia się z łóżka, wstawanie na ostatnią chwilę i robienie wszystkiego w biegu. Wiem, że dla wielu osób może to być prawdziwe wyzwanie.
Ja wielokrotnie czytałem o tym, że ludzie sukcesu wstają bardzo wcześnie. Może Cię to zaskoczy, ale nie zrywają się z łóżka o takiej porze, by pracować od rana do świtu, ale by modlić się, ćwiczyć, planować…
Wielu z nich zaczyna swój poranek np. od zaścielenia łóżka, po to, aby móc odhaczyć pierwszy sukces w danym dniu 🙂 Jeśli mnie pamięć nie myli, to tak robi m.in. Timothy Ferris.
Twoim pierwszym zadaniem, będzie wczesne wstanie z łóżka 🙂 Niektórych pewnie od razu odrzuci. Sam kiedyś siedziałem po nocach, sypiałem do 10:00-11:00, a teraz wstaję o 5:00, więc rozumiem ten ból. Te wczesne pobudki były dla mnie tak zbawienne, że sam od kilku lat, namawiam znajomych do porannego wstawania.
Fenomen poranka wymaga nieco więcej, niż tylko pościelenie łóżka. W jego skład wchodzą:
- medytacja,
- afirmacja,
- wizualizacja,
- ćwiczenia,
- czytanie,
- pisanie,
- i co tylko jeszcze zechcesz dodać, ja np. po ćwiczeniach dodałem zimny, pobudzający prysznic.
Pewnie niektórzy, patrząc na to, powiedzą: „ale do cholery, kiedy ja mam to robić?”. Cała zabawa polega na tym, że musisz wstać na tyle wcześniej, abyś zdążył ze wszystkim 🙂
I nie bój się, że będziesz padnięty, jak mogłoby się wydawać. Będzie wręcz odwrotnie. Taki poranek, da Ci mnóstwo energii na cały dzień, choć być może, będziesz potrzebował trochę czasu, żeby do niego przywyknąć.
Jak u mnie zadziałał Fenomen poranka?
Mimo, że nie spodziewałem się niczego specjalnego po tej książce, to bardzo mnie poruszyła i otworzyła oczy na, to co mógłbym poprawić w swoim życiu w kontekście każdego poranka.
Do tej pory, codziennie wstawałem o 5:20-5:30, następnie czytałem książkę, oraz uczyłem się angielskiego. Aby zrealizować wszystkie nowe zadania przed obudzeniem się moich córek, musiałem zacząć wstawać o 05:00. Choć mój dzień z tego powodu rozpoczynał się o 20 minut wcześniej niż dotychczas, nie było to wielkim problemem.
Chyba ze względu na podekscytowanie (a może też w tym czasie duży wpływ miały na mnie filmy Roberta Gryna). Energia mnie rozpierała tak, że aż córki z żoną się śmiały 🙂
Teraz, po 2 tygodniach może nie ma już tak wielkiej ekscytacji, ale bez problemu wstaję co dzień rano i raz, dwa, zabieram się za mój zestaw Fenomen poranka, bo wiem, jak dobry wpływ ma na moje samopoczucie każdego dnia.
Z czystym sumieniem polecam go każdemu, kto chciałby po prostu lepiej się czuć na co dzień.
Czy Fenomen poranka zagości w moim życiu na stałe? Jeszcze nie wiem, ale na ten moment nie wyobrażam sobie, abym mógł wrócić do funkcjonowania sprzed tej zmiany 🙂
Jestem osobą nastawioną dość mocno na osiąganie celów, odhaczanie task list… a po takim poranku jestem z siebie dumny, bo wiem, że z samego rana odwaliłem kawał dobrej roboty i mam wrażenie, że czułbym się źle, gdybym tego wszystkiego nie zrobił.
To poczucie, że zrobiłem już tak wiele, zanim niektórzy dopiero wstali, napawa mnie niezmierną radością, daje mi kontrolę nad życiem, poczucie, że naprawdę mogę wiele. A jak to wszystko u mnie wyglądało od pierwszego dnia?
Mój Fenomen poranka
I stało się! 1 kwietnia 2019 wdrożyłem u siebie Fenomen poranka. Wybrałem trochę słabą datę, bo wtedy była zmiana czasu, ale to w niczym mi nie przeszkodziło 🙂
Zmieniłem mój poranny nawyk z wstawania o 5:20-5:20, 30-minutowego czytania i nauki angielskiego na:
- 5:00 – 5:10 pobudka,
- 5:10 – 5:20 medytacja, modlitwa,
- 5:20 – 5:25 afirmacje,
- 5:25 – 5:30 wizualizacje,
- 5:30 – 5:35 wdzięczność,
- 5:35 – 5:50 sport,
- 5:50 – 6:00 zimny prysznic,
- 6:00 – 6:20 czytanie,
- 6:20 – 6:30 pisanie.
Pobudka – w momencie, gdy tylko budzik dzwoni, od razu wstaję, by nie obudzić domowników, później ubieram się, myję zęby i jestem gotów do kolejnego kroku.
Medytacja – medytacji próbuję się uczyć aktualnie za pomocą aplikacji na telefon, jednak nie jest mi łatwo i szukam na to sposobu, bo wiem, że takie wyciszenie bardzo by mi się przydało.
Afirmacje – nazwę to dość brzydko „wmawianiem sobie czegoś” pozytywnego na temat mojego życia w czasie dokonanym. Zapisałem kilka ważnych dla mnie afirmacji, nagrałem na telefon i odsłuchuję je.
Wizualizacje – mam przed sobą obraz siebie, swojej rodziny, życia, jakie chcę wieść, czego chcę w nim dokonać.
Wdzięczność – to bardzo ważny element całej układanki, czyli docenianie tego, co już mamy w życiu. Warto nie skupiać się na brakach, ale być wdzięcznym za to, co już w naszym życiu jest obecne, np. partner, dzieci, zdrowie itp.
Sport – to kolejny, dla mnie kluczowy element, który daje mi energię do działania na cały dzień. Poświęcam ok. 15-20 minut, bardziej na ćwiczenia rozciągające, niż siłowe, które przyspieszają puls: rozciąganie rąk, nóg, sprint w miejscu, pajacyki, brzuszki, pompki… Czasami do tego momentu mi się nie chce, ale po takim treningu zaczynam czuć energię 🙂
Zimny prysznic – kiedyś sobie tego nie wyobrażałem, bo zawsze lubiłem szybkie rozgrzewanie się pod prysznicem 🙂 ale już z tylu książek i filmów na YT słyszałem o zbawiennych właściwościach, że musiałem spróbować. Jestem zaskoczony, ale bardzo polubiłem zimny, krótki i bardzo pobudzający prysznic, o czym jeszcze może kiedyś więcej napiszę.
Czytanie – w 99% czytam książki związane z rozwojem osobistym.
Pisanie – myślę, że autorowi książki bardziej chodziło o przelewanie aktualnie siedzących w głowie myśli, ale ja zacząłem pisać przez 10 minut o poranku właśnie tego bloga, bo rzadko mam czas na jego tworzenie, a bardzo mi na nim zależy.
Ile zajmuje mi Fenomen poranka?
Jak pewnie zauważyłeś powyżej, standardowy Fenomen poranka zajmuje mi około 1,5 godziny. I pewnie wiele osób powie:
Kurła Sławek! Ja przez te 1,5 godziny wolę sobie pospać!”
Jeśli taka jest Twoja decyzja, to ok! Natomiast ja będę Cię namawiał do tego, abyś sam przetestował proponowany sposób, choćby przez tydzień. Ja zamierzam wytrzymać minimum 30 dni, a bardziej myślę o 90, aby weszło mi to w nawyk 🙂
Na razie w ciągu weekendu pozwalam sobie spać dłużej, tak do 8:00-9:00, jak do tej pory, ale nie odpuściłem z fenomenu poranka w obawie, że siądzie mi energia. Zrobiłem cały poranny zestaw w jakieś 20-30 minut, a autor książki mówi nawet o 6-minutowym Fenomenie poranka, jeśli z jakiegoś powodu w danym dniu nie mamy na to czasu.
Ile sypiam?
Nie, nie zasypiam o 20:00 po bajce, razem z dziećmi 🙂
Standardowa godzina, o której kładę się spać to 23:00, co oznacza, że codziennie przesypiam 6 godzin.
Czy to wystarcza? W większości przypadków tak, natomiast odczuwam braki, to w ciągu dnia, około godziny 14:00 idę pobiegać lub… robię drzemkę przez 20, maksymalnie 30 minut. Dzięki temu, zamiast się męczyć i zmuszać do pracy, odpuszczam i wracam z pełną energią.
Podsumowanie Fenomenu poranka
Oczywiście każdemu, kto chciałby wprowadzisz taką zmianę, jak ja, cholernie polecam książkę „Fenomen poranka”. Dla mnie, jest to coś niesamowicie wartościowego, co naprawdę potrafi odmienić życie.
Jak zauważyłeś, ja dokonałem delikatnej zmiany mojego fenomenu poranka wprowadzając zimny prysznic. Jeśli Tobie czegoś w nim brakuje, albo też coś Ci w nim nie pasuje, to zachęcam Cię do dostosowywania go do własnych potrzeb.
Dzięki temu możesz zaplanować ten czas tak, żeby był w pełni spersonalizowany, dawał Ci satysfakcję i siłę do działania na następne godziny. Uważam, że to świetne rozwiązanie.
Po moim codziennym zestawie, energia mnie rozpiera, uśmiecham się i skupiam na samych pozytywach. Później nie pozostaje mi już nic innego, jak tylko zabrać się do efektywnej i efektownej pracy 🙂
U mnie rozwiązanie to działa rewelacyjne, a jak jest u Ciebie? Jeśli wdrożyłeś, lub zamierzasz wdrożyć fenomen poranka, to daj znać w komentarzu.
Fenomen poranka - to działa!,
Czytałem kiedyś książkę „Co ludzie sukcesu robią przed śniadaniem”. Też podobnie o tym pisze. Najgorsze jest to chodzenie spać u mnie, bo lubię późno. A do tego mam 3 x siłownie i MT w tygodniu. 6 godzin nie wystarczy mi na regenerację. A.. drzemki w ciągu dnia dobra opcja 😉
Pozdro!
Ja też kiedyś lubiłem pracować po nocy, ale zmieniłem ten nawyk.
Co do treningów. Ja to ogarniam sobie w środku dnia, ale możesz przed pracą. Na siłkę nie chodzę, ale one chyba co raz częściej są 24h 🙂